Cały świat jest pełny

Twej MIŁOŚCI... 

 

 

Wszechmogący Bóg

zapragnął stworzyć świat pełen piękna i harmonii;

takim go też uczynił,

a każda cząstka stworzenia

jest wyrazem Bożej wolności, mądrości i miłości...

św. Jan Paweł II

Każde dzieło przyrody – to ślad obecności największego Inżyniera i Architekta świata, który jest naszym najlepszym Ojcem. Jesteśmy zafascynowani techniką, twórczą myślą inżynierów i wynalazców. Bez ich osiągnięć nie wyobrażamy sobie życia. Ale czy Pana Boga można nazwać Inżynierem, Architektem świata...?

Przypatrzmy się różnym dziwom przyrody, nie uczynionym ani ludzkim rozumem, ani ludzką ręką i zapytajmy z kolei:

Skąd te dzieła się wzięły?

Powołał je do istnienia przypadek, przyroda czy rozum stwórczy?

Czy oglądałeś ziarnko soli pod mikroskopem? Sól kuchenna, jak wszystkie minerały o budowie krystalicznej, łącznie z drogocennymi diamentami, posiada zawsze ten sam kształt kryształków i tę samą budowę. Skąd się to bierze?

Poeci wielokrotnie opiewali płatek śniegu jako swego rodzaju arcydzieło.

A czy nie zdumiewa nas mróz rzeźbiący na oknach misterne kwiaty, fantastyczne rośliny?

 [1]  2  3  4  5  6  7  8  9  10  11  12  13  14  15  » 

Powrót

 

 

Pomogę ci znaleźć 

PANA BOGA

w TAJEMNICACH PRZYRODY

Julia Szwarc


 

 

* * *

Przyroda to wszystko, co nas otacza, zarówno to, co żyje, czyli rośliny i zwierzęta, jak i kamienie, gleba, burzliwe potoki czy niezmierzona przestrzeń nieba z obłokami.

Określamy to jako przyrodę żywą i nieożywioną. Obie te formy współistnieją obok siebie w idealnej harmonii, zależąc od siebie wzajemnie.

To dzięki odpowiedniemu położeniu, dzięki nawodnieniu i nasłonecznieniu – wyrastają potężne i piękne lasy, ale też dzięki istnieniu lasów gleba zachowuje odpowiednią strukturę, a rzeki nie wysychają.

Widać więc w tym ład, sens i logikę, choć pozornie – nic nadzwyczajnego; wszyscy o tym wiedzą i nic nas nie dziwi – ale to powierzchowne myślenie.

Spróbuj choć raz w „rozbiegany" dzień zatrzymać swoje myśli, skup się, wyłącz głośną muzykę, spójrz przed siebie i spróbuj odnaleźć ślad przemyślanej precyzji, choćby na przykładzie rosnącego drzewa...

... Na zimę zrzuca liście... Po co?...

- Aby drzewo zwolniło swoje funkcje życiowe i odpoczęło (każdy przecież odpoczywa).

- Aby nie musiało w zimie odżywiać liści i owoców.

- Aby soki mogły odpłynąć do korzeni i tam przezimować, bo gdyby je schwy­cił mróz w nadziemnych częściach rośliny, to zwiększenie ich objętości (pod wpływem mrozu) mogłoby spowodować pęknięcie drzewa.

- Aby śnieg nie mógł przyklejać się i przymarzać do liści, gdyż taki ciężar spowodowałby połamanie gałęzi.

- Aby okryć na zimę (ocieplić) własny system korzeniowy.

- Aby otulić leżące pod nim nasiona.

- Aby w stercie liści umożliwić przezimowanie owadów, bakterii i drobnoustrojów, które na wiosnę będą je rozkładały, użyźniając w ten sposób glebę pod drzewem.

I wreszcie.

- Aby zabezpieczyć glebę pod drzewem przed wysychaniem...

Jak widzisz – sporo jest tych powodów zrzucania liści na zimę, a przy tym wcale nie mam pewności, czy wszystkie zdołałm wymienić... Ale zwrócić uwagę na sens towarzyszący temu zajwisku, na konsekwentną współzależność orga­nizmów i gleby oraz wody, a przede wszystkim – na wszechstronne zabezpieczenie bieżących i przyszłych potrzeb drzewa.

KTO

zaplanował taki ład, kto tak szczegółowo wszystko obmyślił, bo całe nasze rozważanie od początku wskazuje, że jest w tym wielka inteligencja.

Pomyśl o pszczole, która ma puszysty odwłok – wcale jej niepotrzebny do zbierania nektaru z kwiatów; ale ten pracowity owad niejako „przy okazji" przenosi na swym puszystym „brzuszku" pyłek kwiatowy z jednego kwiatka na inne. A przecież właśnie o to chodzi w procesie zapylania drzew i krzewów. Aby wytworzyć kilogram miodu, pszczoła musi przysiąść około 200000 razy na kwiatach lub liściach – możesz więc wyobrazić sobie, jak ważne zadanie spełnia na rzecz powstających dzięki temu zawiązków przyszłych owoców.

KTO

powierzył jej to zadanie?

Musisz pamiętać, że w tym „działaniu” pszczoły zawarty jest także dalekosiężny plan zabezpieczenia miodowego pożytku dla niej samej, bo z przyszłych owoców powstaną nasiona, z nasion – nowe drzewa, na drzewach – kwiaty, a na nich – nektar miodowy. Tak... Pszczoła spełnia wielką dodatkową pracę zleconą... Zleconą? Przez

KOGO?

Aby miód, produkt jej ciężkiej pracy nie uległ zniszczeniu przez bakterie, grzyby, pleśnie itp. – wszelkie szczeliny i nierówności w ramkach pszczoły zalepiają specjalnym kitem, tzw. propolisem, który posiadając silne właściwości bakterio-, grzybo- pierwotniako- i wirusobójcze odznacza się niezwykłą skutecznością w zapewnieniu warunków antyseptycznych w ulu.

KTO

udostępnił tym owadom taki specyfik i skąd znają jego nieprawdopodobne właściwości?

 

* * *

Albo spójrz w przepastną głębię bezchmurnego nieba... Wzrok biegnie w nieskończoną dal, przeszywając powietrze... No właśnie – powietrze... Cóż to takiego... i co w ogóle o nim wiesz?...

Odpowiesz, że to zwykła mieszanina gazów, stanowiąca atmosferę ziemską, w której skład wchodzi 78% azotu, 21 % tlenu i 1 % innych gazów (w tym 0,023-0,05 stanowi dwutlenek węgla). Na pewno wiesz jeszcze, że tlen i azot połączone są w cząsteczki dwuatomowe i jeszcze, że tlen, który potrzebny jest wszystkim do oddychania i do spalania, jest nieco cięższy od średniego ciężaru powietrza...

Spróbuj jednak „sprawę" powietrza przeanalizować pod takim kątem, jakiego nie znajdziesz w podręcznikach szkolnych – pod kątem jego tajemnic. Zacznij od składu: 78% azotu, a zaledwie 21% tak potrzebnego tlenu...

To dobrze czy źle?... A gdyby było odwrotnie?

Strach pomyśleć! Wobec 78% tlenu każde najmniejsze źródło ognia buchałoby ogromnym płomieniem, każdy metal nieszlachetny (i tysiące innych substancji) w oka mgnieniu rozsypywałyby się w proch wskutek utleniania. Przy tym procesy te nabierałyby apokaliptycznego przebiegu, gdyby tlen występował w pojedynczych atomach, a nie w cząsteczkach – cały obecny obraz świata istniałby tylko przez chwilę. Wobec nadmiernej ilości tlenu czynności życiowe wszelkich organizmów ulegałyby poważnym zaburzeniom, co mogłoby nawet zagrażać życiu itp.

Cała twoja fantazja sprowadziłaby świat na manowce i mogłaby go unicestwić w jednej chwili, bo widzisz... nie tylko skład powietrza jest optymalny, czyli najlepszy z możliwych, ale wszystko, każdy szczegół w przyrodzie jest właśnie taki, jaki trzeba.

Abyś to lepiej zrozumiał – proponuję ci rozważyć niektóre właściwości, np. tlenu i dwutlenku węgla jako gazów najbardziej niezbędnych dla przyrody ożywionej.

Tlen jest nieco cięższy od powietrza – czy to dobrze, czy źle?

Bardzo dobrze, bo zalega na dole atmosfery, w pobliżu powierzchni ziemi – tam, gdzie skupia się życie.

Słabo rozpuszcza się w wodzie...

Doskonale! Akurat rozpuszcza się tylko tyle, aby zabezpieczyć oddychanie zwierząt żyjących w środowisku wodnym. Gdyby rozpuszczalność tlenu w wodzie była dobra – ciśnienie atmosferyczne „wtłoczyłoby” go tyle do byle kałuży, w której znaczna jego ilość uległaby rozpuszczeniu ze szkodą dla świata żyjącego na powierzchni ziemi.

Dwutlenek węgla jest także cięższy od powietrza (i to dość znacznie), a przy tym dobrze rozpuszcza się w wodzie, aby mógł służyć nawet najmniejszej rosnącej trawce i każdej roślinie wodnej jako „artykuł pierwszej potrzeby”. Gaz ten po przekształceniu w skomplikowane związki chemiczne (pod wpływem światła słonecznego) – utrzymuje je przy życiu, umożliwiając wzrost i rozmnażanie. Roślinność kuli ziemskiej pobiera rocznie 170 miliardów ton dwutlenku węgla i przerabia go w procesie asymilacji na produkty organiczne, co stanowi 3 t na każdy hektar. 1 m2 liści słonecznika zużywa w ciągu 1 godziny dwutlenek węgla zawarty w 3 m3 powietrza, oczyszczając je w ten sposób i dodatkowo przetwarzając go w procesie fotosyntezy – na cukier gronowy.

Ale czy to dobrze, że w powietrzu jest go zaledwie 0,023 - 0,05%? O ileż mogłyby wzrosnąć plony, gdyby go było więcej...

Oczywiście, że dobrze, bo większe stężenie tego gazu jest nawet trujące. Jego przenikanie do komórek organizmu w większej ilości spowodowałoby zakwaszenie groźne dla zdrowia i życia.

KTO

ustalił skład powietrza w takich a nie innych proporcjach, a jego składniki obdarzył określonymi (praktycznie) właściwościami?

KTO

w trosce o zachowanie równowagi nakazał zieleni całego świata spełniać rolę filtrów i wymienników tych gazów?

 

* * *

Pomyśl – zieleń to nie tylko ozdoba i miły chłód w czasie upałów, nie tylko naturalne filtry wymieniające dwutlenek węgla na tlen, ale także służące człowiekowi i zwierzętom swymi owocami.

KTO

tak wydajnie, bez strat – obmyślił ich obieg w przyrodzie?...

Wiele drzew i krzewów w zimie posiada owoce, mimo iż nie ma na nich liści...

KTO

zapewnił w tej porze roku przetrwanie tym, co to „nic sieją i nie orzą”. a także nie przygotowują zapasów, czyli ptakom?

Drzewa nie tylko wzbogacają powietrze w tlen, ale oczyszczają je ze szkodliwych substancji. Jedno duże drzewo potrafi w jednym okresie wegetacyjnym pobrać z atmosfery i unieszkodliwić ilość ołowiu zawartą w 130 litrach benzyny, a w ciągu roku może pozbawić własności trujących 12 kg dwutlenku siarki.

 KTO

 tak zatroszczył się o czystość powietrza, aby jego niepożądane składniki nie szkodziły przede wszystkim człowiekowi?

 KTO

przy udziale krwi nakazał usuwanie z organizmu szkodliwego dwutlenku węgla, a wzbogacanie go w tlen, przy tym powierzył jej utrzymanie stałej temperatury ciała?

KTO

otulił Ziemię „pierzyną” atmosfery, zatrzymującej optymalną ilość ciepła dla zachowania na niej życia?

KTO

umieścił palny wodór na jej krańcach – wysoko nad Ziemią i sprawił. że powietrze jest złym przewodnikiem ciepła?

KTO

sprawił, że cząsteczki powietrza jako doskonale sprężyste – jak piłeczki odbiją się od powierzchni Ziemi, ale nie mogą ulecieć w Kosmos, bo więzi je siła grawitacji? lch pęd hamują następne, wyższe warstwy cząsteczek. Obie siły są zrównane i dlatego atmosfera nie opada na Ziemię, ani nie może odlecieć od niej w przestrzeń kosmiczną. Przy tym rozkład cząsteczek według kierunku i prędkości pozostaje jednakowy – stąd utrzymuje się stałość owej równowagi.

KTO

ustanowił tę równowagę na poziomie perpetum mobile?

Człowiek twierdzi, że ono nie istnieje...

Jakiż ogromny zasięg działania posiada ta Inteligentna Istota, skoro obejmuje on całą Ziemię i jej otoczenie. Jakiż przemożny wpływ nakazał każdej żywej komórce i każdemu atomowi uporządkować się według ustalonych przez Nią praw...

Czy cię to nie fascynuje i nie zastanawia?

Jeszcze wspanialszy „cud natury” stanowi woda – ciecz pokrywająca 2/3 powierzchni skorupy ziemskiej. Związek chemiczny bardzo trwały, którego w żaden sposób naturalny, czyli prostymi sposobami fizycznymi, nie można zniszczyć. Ogrzanie pary wodnej nawet do temperatury 2500° C powoduje. że zaledwie 4,5% wody ulega rozkładowi na wodór i tlen, a przy 3000° C – tylko 14%.

Takie temperatury w przyrodzie, w warunkach normalnych nie występują, nie można więc obawiać się o zniszczenie wody.

KTO

zabezpieczył tę życiodajną ciecz przed samorzutnym czy przypadkowym rozkładem?

Zapewne zdajesz sobie sprawę z tego, że żadne procesy życiowe nie mogą bez niej istnieć. W każdej żywej komórce spełnia ona rolę rozpuszczalnika i transportera życiodajnych substancji. Dlatego właściwe zabezpieczenie wody – głównie w postaci opadów często stanowi o życiu w ogóle.

KTO

sprawił, że „dzień i noc ze wszystkich zbiorników wodnych na całym świecie”, unosi się para wodna, po czym zbiera się w chmury i spadając w postaci deszczu nawadnia nawet tereny znacznie odległe od tych zbiorników”.

A czy wiesz o tym, że nad biegunami mimo zimna, a więc i braku otwartych zbiorników wodnych, też powstają chmury z pary wodnej. bo śnieg posiada niezwykłą zdolność sublimacji, czyli zamiany ciała stałego w gaz z pominięciem stanu ciekłego?

Aby dotrzeć do odległych obszarów, chmury muszą być przenoszone przez wiatry. A jak one powstały? – W myśl prostej zasady, że w niskich temperaturach ciała kurczą się zwiększając swój ciężar właściwy (tzn. ciężar 1 cm3), a w wysokich – rozszerzają się (oczywiście zmniejszając ciężar właściwy). Powietrze ogrzane od ziemi jest lżejsze i unosi się do góry, natomiast zimniejsze jako cięższe – opada na dół. Następnie do góry, po ostygnięciu – znów opada na dół, wypychając do góry – ogrzane nad ziemią. Biorąc pod uwagę poprawkę, że nad wodami i nad lądem szybkość i intensywność nagrzewania nie jest jednakowa – chyba wszystko jest już jasne.

A skoro wszystko jest aż tak jasne, zapewne zastanowisz się, czy jest sens na postawienie pytania KTO?

Jak myślisz? Przestań czytać i zastanów się. A jeśli nic nie przyszło ci do głowy, to zapytaj się, wraz ze mną

KTO

nakazał oziębianym cząsteczkom zbliżać się do siebie, a ogrzewanym oddalać, wiedząc, jakie będą tego konsekwencje?

Woda, która tak pożytecznie nawadnia pola i ogrody, w okresie zimy spełnia jeszcze rolę ocieplającej kołderki, otulając rośliny śniegiem.

Dlaczego? – Bo śnieg jest puszysty. Dlaczego?

- Bo między płatkami są przestrzenie powietrzne. Dlaczego?

- Bo płatki śniegu mają budowę krystaliczną. Dlaczego?

- Bo atomy tlenu i wodoru w cząsteczce wody są ustawione pod kątem 104,5°, a cząsteczki między sobą są dodatkowo połączone tzw. wiązaniami wodorowymi (mostkami wodorowymi).

Gdy substancja topnieje lub paruje, to przyciąganie między cząsteczkami zostaje przezwyciężone przez ruch cieplny i wiązania międzycząsteczkowe ulegają zniszczeniu wskutek zderzeń wywołanych wzrostem temperatury. Ale nie zmienia się konstrukcja cząsteczki wody. Atomy wodoru i atom tlenu nadal pozostają w tym samym układzie nie zmieniając kąta, dzięki czemu cząsteczka wody ma budowę polarną – jest dipolem. To powoduje, że dipole wody na drodze dysocjacji (rozrywania innych polarnych cząsteczek) – umożliwiają rozpuszczanie w niej bardzo wielu substancji.

Jak myślisz?... Czy atomy w cząsteczce wody mogły ustawić się same, według własnego „widzimisię”, czy też w myśl metody prób i błędów przyjąć takie a nie inne ustawienie i wiązania?

Z tego samego powodu – lód jest lżejszy od wody, gdyż struktura jego sieci krystalicznej jest ażurowa, więc ma małą gęstość.

KTO

zaplanował taką konstrukcję lodu, że spływając na wiosnę unosi się na powierzchni wody i nie tonie, aby nie zniszczyć podwodnego świata roślin i zwierząt?

A może na drodze ewolucji stopniowo wypłynął na wierzch? Może kiedyś zalegał na dnie wód?

Oczywiście w tym miejscu możemy sobie tylko pożartować, bo nie ma i nie może tu być żadnej koncepcji poza pytaniem KTO? Toteż

KTO

nakazał marznącej wodzie zwiększać swoją objętość, aby kruszyła skały i spulchniała glebę, rozrywając grudki ziemi?

Jednak najbardziej zadziwiał mnie zawsze „rytuał” przygotowań i zabezpieczeń świata roślinnego i zwierzęcego przed zimą – w środowisku wodnym.
Jego etapy wyznaczyły właściwości wody i powietrza.

Gdy temperatura pod koniec jesieni obniża się, wówczas:

- Powietrze zwiększa swoją gęstość, powodując intensywniejszą niż w lecie cyrkulację (wiatry); opadając w dół – oziębia zbiorniki wodne.

- Woda szybciej oddaje swoje ciepło.

- W miarę obniżania temperatury wody zwiększa się rozpuszczalność gazów, a więc następuje maksymalne napowietrzanie (głównie natlenianie) wody, tak bardzo potrzebne podwodnej faunie i florze.

- Gęstość wody wzrasta aż do chwili osiągnięcia temperatury +4°, w której staje się ona najcięższa i opada na dno. Wówczas mimo dalszego spadku temperatury powietrza – woda chłodniejsza od tej (czyli woda z powierzchni zbiornika) – nie może opadać na dno, gdzie już zalega warstwa wody cieplejszej (tej +4°). Konwekcja, czyli unoszenie się cieplejszych a opadanie zimniejszych warstw wody, już nie zachodzi.

- Powierzchnia zbiornika wodnego zamarza, lecz ochłodzenie dolnych warstw wody do temperatury krzepnięcia – nie jest możliwe wskutek bardzo złego przewodnictwa cieplnego wody. Przewodzenie ciepła przez wodę zachodzi tak wolno, że z reguły nadchodzi wiosna, zanim sytuacja stanie się groźna dla świata podwodnego.

- Nad zamarzniętym stawem czy jeziorem szaleją zamiecie i śnieżyce, a w wodzie – zacisznie i bezpiecznie; wystarczająco ciepło, aby przeżyć, a za zimno, aby pełnić normalne funkcje życiowe, jak rozmnażanie, zdobywanie pokarmu czy walka o byt.

I tu znów sam rzuca się w oczy głęboki sens ukryty w każdym szczególe. Wszak w zbiorniku wodnym przebywa optymalna ilość zwierząt, uwarunkowana równowagą ekologiczną, która gwarantuje zabezpieczenie tlenu na zimę dla tej a nie innej ilości osobników.
Zapewne wiesz o tym, że w stawach hodowlanych, gdzie ilość ryb jest większa od optymalnej, człowiek musi wyrąbywać otwory-przeręble, aby ryby nie udusiły się z powodu niedoboru tlenu.

KTO

wyposażył wodę w tak niepojęte i niezwykłe właściwości?

KTO

czuwa nad naturalną regulacją równowagi ekologicznej, zapewniając przetrwanie gatunków i nad funkcjonowaniem poszczególnych środowisk życia?

KTO

wreszcie skonstruował tak genialny, a jednocześnie prosty plan zabezpieczenia życia podwodnego na okres zimy?


* * *

W tajemnicach przyrody podobnych przykładów jest bez liku, proponuję, więc, abyś sam starał się je odnaleźć. Dlatego też chciałabym jeszcze tylko pomóc ci rozważyć zagadnienie zabezpieczenia pożywienia dla człowieka i zwierząt.

Znasz łańcuch pokarmowy, którego pierwszym ogniwem jest samożywna roślina. Pomyśl – samożywna...
Cudowna klamra spinająca świat przyrody ożywionej i nieożywionej. Jak myślisz –

KTO

nakazał ziemi, wodzie i powietrzu służyć na rzecz rośliny?

KTO

z „martwych” żywiołów „wyczarował” bujną, zieloną „gmatwaniną", odurzającą zapachem i zniewalającą słodyczą swoich owoców, a tak urzekająco piękną
i urozmaiconą, że całe dziedzictwo ludzkiej kultury do dziś nie jest w stanie oddać jej wyrazu?

Wśród rozlicznych form przyrody nieożywionej najważniejszą stanowi gleba – podłoże owej „cudownej klamry”.
Ale czymże jest ta gleba – cieniutka, wierzchnia warstwa litosfery? Na co dzień mówimy o niej „ziemia”; chodzisz po ziemi, przewracasz się na ziemię czy też z ziemi wyrywasz marchewkę – to takie zwyczajne i oczywiste, że chyba nie warto nad nią się dłużej zastanawiać. Jakże się mylisz, nie doceniając tego, co najważniejsze, co stanowi źródło twego wyżywienia i ubrania, źródło materiałów, z których tworzysz warunki swego bytu.

Autorytety naukowe nazywają ją „cudownym tworem przyrody”, a jeden z wybitnych polskich gleboznawców już w 1909 r. powiedział: „Z glebą łączy nas wszystko... Żyjemy na niej i z niej...”

Mimo że zaliczamy ją do przyrody nieożywionej – gleba „żyje”; jest dynamicznym tworem, potężnym „laboratorium przyrody” (Luckman, Brady), w którym rośliny pod działaniem energii słonecznej dokonują syntezy wielu związków chemicznych ze składników pochodzących z wody i powietrza.

Gleba utworzona jest z trzech faz: 1 - faza ciekła (roztwór glebowy), 2 - faza gazowa, 3 - faza stała.

Posiada ona własności sorpcyjne, czyli pochłaniające; działa jak filtr zatrzymując drobnoustroje, gazy i pary; umożliwia zachodzenie reakcji między jonami znajdującymi się w roztworze glebowym. Stwarza warunki do życia bakterii, grzybów, porostów, roślin i zwierząt wyższych w takich ilościach, że na hektar ziemi ornej – cała ilość żywej materii może stanowić aż 10-20 ton w zależności od warunków.

Dzięki temu gleba jest aktywna biologicznie, ale skoro stanowi twór tak bardzo złożony, to chyba nie sądzisz, że powstała sama, wyposażyła się w tak skomplikowane systemy i wyznaczyła sobie tak doniosłą rolę. Wobec tego

KTO

ją tak skonstruował?

KTO

dzięki polarnej budowie cząsteczki dał wodzie zdolność dysocjacji, czyli rozkładania substancji na jony, wiedząc, że tylko one mogą się poruszać w glebie, w organizmach roślinnych i zwierzęcych, prowadząc do reakcji chemicznych, niezbędnych dla życia?

KTO

zaopatrzył rośliny w naczynia włoskowate, a ich ściankom dał odpowiednią przylepność, aby woda „wspinała się” aż do czubków najwyższych drzew.

Bujny rozwój życia biologicznego zawdzięcza gleba wielu czynnikom, ale do najważniejszych należą odpowiednia wilgotność oraz nagrzanie. Już gnijące rośliny wytwarzają sporo ciepła, ale zasadniczą ilość ciepła dostarcza Słońce. Ciemna barwa gleby znakomicie ułatwia jego pochłanianie, toteż niemal całe docierające do Ziemi ciepło – zatrzymuje się na jej powierzchni. Górne warstwy powietrza są chłodniejsze od tych na dole, przy ziemi, choć to wydaje się pozbawione logiki – bo przecież znajdują się bliżej Słońca. Ale to tylko pozory, bo chyba już oswoiłeś się z myślą, że cała przyroda opiera się na precyzyjnej konstrukcji ładu, sensu i głęboko przemyślanej logice.

Powietrze nie stanowi przeszkody dla promieni słonecznych, jest wystarczająco przezroczyste, aby umożliwić docieranie ich do powierzchni Ziemi, która będąc nieprzezroczysta i ciemna – pochłania je. Jak wiesz zapewne, ciała o barwie ciemnej pochłaniają promienie słoneczne, a jasne – odbijają. Dopiero od ziemi ogrzewają się przyległe, przyziemne warstwy powietrza, a od nich – i coraz słabiej – warstwy leżące wyżej. Biorąc pod uwagę fakt, że całe życie naszej planety skupia się przy ziemi – pomyśl

KTO

wykazał tyle troski, aby przy jej powierzchni stworzyć „cieplarniane warunki” dla wszystkiego co żyje?

Powietrze, w którym żyjemy, jest nie tylko ciepłe, ale i odpowiednio nawilżone. Dzięki temu cała powierzchnia roślin i naszego ciała, cała gleba nieustannie wchłania tę zbawienną wilgoć zabezpieczając się przed wysychaniem, pękaniem i więdnięciem. Zawartość pary wodnej w powietrzu wzrasta wraz ze wzrostem temperatury i dlatego przy ziemi jest jej najwięcej, lecz jej nie widać, gdyż jest równomiernie rozproszona. Wieczorem, gdy temperatura opada i powietrze oziębia się – para skrapla się, tworząc rosę, szczególnie po upalnych dniach, i nawilża całą ziemię tak, że nawet na pustyniach mogą żyć rośliny.

KTO

rozkazał parze skraplać się wieczorem, by napoić spragnione rośliny, by rosy nie wysuszyło słońce i by nie zakłócać – tak potrzebnej ludziom – przejrzystości powietrza?

Dzięki temu, że w zimnym powietrzu para w rozproszonej postaci nie może się utrzymać – zaczyna się wydzielać w postaci kropelek wody, które tworzą mgłę, czyli chmurę. – Jak to dobrze, że odbywa się to na dość znacznej wysokości nad ziemią i nie utrudnia życia człowiekowi.

Przemiany wodne są nierozerwalnie związane z ziemią, stanowią wspólny, logiczny ciąg przyczynowo-skutkowy, dając wyraz wzajemnej, integralnej więzi w przyrodzie.

...Czyżby to wszystko „zaprogramowało się” samo?


* * *

Muszę cię jednak wyrwać z zadumy, bo mam jeszcze tyle do powiedzenia o ziemi. Rozważmy teraz genezę jej powstania i niektóre funkcje.

Zamarzająca woda i gwałtowne zmiany temperatur między dniem a nocą – przyczyniły się do rozkruszenia skał macierzystych.

Wiatr i wartkie potoki oszlifowały te drobiny i osadziły poniżej grubszych form. Podstawowym materiałem glebowym stały się minerały zwane glinokrzemianami.

Mają one zdolności pęcznienia i zatrzymywania wody w glebie przez dłuższy czas, dzięki posiadaniu licznych kanalików o mikroskopijnym przekroju.

Napęczniała gleba utrudnia, a nawet uniemożliwia przeciekanie w głąb wszelkich składników pokarmowych potrzebnych roślinom.

Gleba posiada także zdolności tzw. buforowe, które samoczynnie przeciw­działają gwałtownym zmianom jej odczynu, np. gwałtownemu zakwaszeniu.

Ale najbardziej fascynujące jest samonawożenie się gleby – na wszelkie sposoby, bez udziału człowieka:

- Korzenie drzew wydalają różne kwasy organiczne, rozpuszczające powoli zawarte w glebie węglany, tlenki, fosforany, a nawet krzemiany, co ułatwia roślinom ich przyswajanie.

- Ptaki morskie przenoszą nadmiar fosforu z morza na ląd.

- Do gleby dostają się olbrzymie ilości amoniaku (wynoszące miliardy ton rocznie) ze szczątków gnijących roślin i zwierząt, z opadów atmosferycznych itp. – wytwarzane przez całą biosferę. Dzięki jego obecności (i to dokładnie: w tej ilości) udaje się czystej glebie (nie skażonej działalnością człowieka) zachować odpowiedni stopień kwasowości.

W dziele użyźniania uczestniczą całe „armie” owadów, robaków, pleśni, grzybów i bakterii, które rozkładając cząsteczki organiczne jednocześnie zapobiegają katastrofie, która mogłaby się wydarzyć, gdyby wszystkie atomy węgla i azotu zostały związane w organizmach żywych i nie mogły być ponownie użyte.

- Prawie wszystkie substancje białkowe (a więc i nawóz naturalny) podczas rozkładu wytwarzają najprostszy aminokwas, zwany glicyną. To niezwykła substancja, której budowa sprawia, że może ona reagować z wieloma składnikami podłoża jak kwas lub jak zasada, wiążąc praktycznie wszystkie substancje wprowadzone do gleby po to, by zatrzymać je dla użyźnienia roślin.

KTO

zaplanował taką strukturę glinokrzemianów i aminokwasów?

KTO

dał ziemi i wodom zdolności samooczyszczania się, samoodkwaszania i samonawożenia?

KTO

wszystkie procesy życiowe na ziemi zamknął w cyklicznym obiegu węgla i azotu w przyrodzie, wiążąc obie jej formy – ożywioną i nieożywioną, żywe organizmy z martwymi – a przy tym ukazał, jak można osiągnąć maksymalne korzyści ekonomiczne nie dopuszczając do tego, aby cokolwiek w przyrodzie się zmarnowało, lub w ogóle było zbędne?

KTO

w pokarmach roślinnych zmagazynował energię słoneczną w ilości potrzebnej nam do życia? I wreszcie

KTO

zawarł w pożywieniu wszystkie składniki niezbędne dla rozwoju i prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu?

- białka, służące jako budulec całego ciała,

- węglowodany, stanowiące główne źródło energii życiowej,

- tłuszcze, głównie gromadzące nadmiary pokarmowe jako rezerwę energii,

- sole mineralne, utwardzające kości i regulujące liczne procesy fizjologiczne,

- witaminy, regulujące czynności enzymów.

Wciąż powtarzam pytanie KTO?

Odnosi się ono do osoby... Osoby to ludzie, najinteligentniejsze istoty na Ziemi...

Ale przecież zdajemy sobie sprawę z tego, że inteligentny bądź co bądź człowiek nie ma takich możliwości ingerencji w przyrodę i żadną miarą nie da się przymierzyć skromnego umysłu człowieka do omówionych tu arcydzieł.

A może należałoby postawić pytanie

CO

reguluje porządek świata?

Takie pytanie dotyczy przedmiotów, a więc załóżmy, że chodzi tu o jakiś gigakomputer.

Ale cóż to takiego komputer? To inteligentne urządzenie skonstruowane i zaprogramowane przez... Przez kogo?...

... No właśnie i znów jesteśmy w punkcie wyjściowym, czyli jednak

KTO

Ktoś ponad człowieka i ponad komputer... KTO?

Skłoń głowę przed TYM, który tak wszechstronnie i konsekwentnie zorganizował przyrodę, o wszystkim pomyślał i niczego w tym genialnym planie nie przeoczył.

Święta

Poniedziałek, XXXIV Tydzień zwykły
Rok B, II
Dzień Powszedni albo wsp. św. Katarzyny Aleksandryjskiej, dziewicy i męcz.

Galeria

Wyszukiwanie